Rui Nene przed meczem z Górnikiem Zabrze:
Mamy doświadczonych zawodników ale jest u nas także sporo niedoświadczonej młodzieży. Jeżeli jako zespół nie funkcjonujemy dobrze na boisku, to każdy rywal to wykorzysta, a logiczne, że drużyna po straconym golu stara się atakować, odwrócić losy spotkania, zakłada wysoki pressing – powiedział przed meczem z Górnikiem Zabrze zawodnik Jagiellonii, Nene.
Zawodnik wrócił wspomnieniami do ostatniego spotkania. – Jak powiedziałem ostatnio po końcowym gwizdku, stało się tak, a nie inaczej. Na pewno trener nie mówił nam, abyśmy po zdobytej bramce głęboko się cofali. To był nasz błąd. Oczywiście, graliśmy 11 na 11 i powinniśmy byli dalej stosować pressing, próbować odebrać piłkę przeciwnikowi, stworzyć przewagę. Niestety, oddaliśmy piłkę przeciwnikowi, co w zasadzie pozwoliło mu stworzyć dogodną sytuację bramkową. To nie jest tak, że Miedź była słaba. W jej szeregach nie brakowało doświadczonych piłkarzy. Szkoda, że po zrobieniu najtrudniejszego zadania, strzeleniu gola, często się cofaliśmy, w efekcie pozwalaliśmy rywalowi na stworzenie sytuacji i doprowadzenie do wyrównania. Owszem, mamy doświadczonych zawodników ale jest u nas także sporo niedoświadczonej młodzieży. Jeżeli jako zespół nie funkcjonujemy dobrze na boisku, to każdy rywal to wykorzysta, a logiczne, że każda drużyna po straconym golu stara się atakować, odwrócić losy spotkania, zakłada wysoki pressing. Musimy nad tym stale pracować, aby do takich sytuacji nie dochodziło – podkreśla Portugalczyk.
W starciu z Miedzią Nene grał u boku Michala Sacka. – To dobry zawodnik, który rozumie grę, podobnie zresztą jak Taras, czy Aurellien. Michal dał mi asystę w ostatnim meczu i gra u jego boku była przyjemnością – ocenia środkowy pomocnik.
Czy zatrzymanie Podolskiego będzie kluczem do zwycięstwa nad Górnikiem? – Rywalizacja przeciwko takiemu zawodnikowi to będzie wielka sprawa. To mistrz świata, który w przeszłości reprezentował wielkie kluby, chociaż dzisiaj rzecz jasna już nie jest aż tak groźny jak dawniej. Nie możemy skupiać się jednak tylko na nim, chociaż zostawiając mu więcej wolnego miejsca na boisku na pewno będziemy prowokowali zagrożenie dla naszej bramki. Niemniej nie wolno nam skupiać się tylko na nim – zakończył Nene.
Maciej Stolarczyk przed meczem z Górnikiem Zabrze:
Cieszymy się, że wracamy na nasz stadion. Górnik znajduje się w podobnym położeniu do naszego. Dlatego do spotkania z zabrzanami przystąpimy z podobnymi celami – powiedział przed sobotnim spotkaniem trener Jagiellonii Białystok, Maciej Stolarczyk.
W sobotę „Żółto-Czerwonych” czeka arcyważne starcie z zabrzanami w kontekście walki o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. – Po raz trzeci w tej rundzie zagramy przed własną publicznością. Cieszymy się, że wracamy na nasz stadion. Górnik znajduje się w podobnym położeniu do naszego. Dlatego do spotkania z zabrzanami przystąpimy z podobnymi celami – zdradził szkoleniowiec.
Pomimo słabej gry w ostatnich potyczkach trener znajduje powody do zadowolenia. – Pierwsza połowa meczu z Rakowem, czy okres do bramki zdobytej przez Miedź to momenty, z których chcemy wyciągnąć jak najwięcej. W tamtych momentach kreowaliśmy sporo sytuacji podbramkowych, mieliśmy okazje do strzelania goli. Oczywiście, sporo także tracimy i msuimy nad tym pracować. Zdaję sobie sprawę, że w tej rundzie najwięcej w defensywie zależało od dyspozycji Zlatana Alomerovicia, ale taka, a nie inna postawa linii obrony wynika chociażby ze zmian w tej formacji – ocenia Stolarczyk.
Co można powiedzieć o zespole ze Śląska? – Górnik także ewoluował. Wiosną wygrał jeden mecz. Widać, że trener Gaul szuka optymalnego ustawienia. W trakcie wiosny drużyna przeszła z grania „czwórką” na „piątkę” w defensywie. Zespół jest uzależniony od Szymona Włodarczyka oraz Lukasa Podolskiego. Gramy jednak u siebie, chcemy to spotkanie wygrać. Oczywiście, najbliższe dwa spotkania będą bardzo ważne, ale tak naprawdę żadne z nich nie kończy sezonu. Oczywiście poza zdobyczą punktową zależy nam na wygraniu dwumeczu z zabrzanami, a by tego dokonać, trzeba po prostu wygrać. Na koniec sezonu wygrane dwumecze mogą okazać się bardzo przydatne – przypomina.
Jak prezentuje się sytuacja kadrowa „Żółto-Czerwonych”. – Nie dam gwarancji, czy Israel lub Dusan wystąpią. Do tej pory żaden z nich nie wznowił treningów, ciągle poddają się zabiegom rehabilitacyjnym. Liczę, że dołączą do nas do soboty i będę mógł z nich skorzystać – wyraził nadzieję.
W tym sezonie Jagiellonia aż dziewięć razy obejmowała prowadzenie w meczach, których nie wygrała. – Jest to pole do pracy, ale tutaj nie zadziała żadna czarodziejska różdżka. Sporo mieliśmy takich meczów, w których obejmowaliśmy prowadzenie, ale nie potrafiliśmy dowieźć wygranej do końca. Pracujemy, aby to zmienić, niemniej patrząc z boku można odnieść wrażenie, że jeden impuls, niekorzystne wydarzenie wystarcza, aby w jednym momencie wszystko gorzej funkcjonowało. Mamy pewne rozwiązania, które staramy się wprowadzać, abyśmy w takich newralgicznych momentach skuteczniej się bronili – zaznacza szkoleniowiec.
Trener mówił także o decyzjach kadrowych dotyczących wyborów wyjściowej jedenastki. – Ja wspieram każdego zawodnika i każdy jest dla mnie ważny, niezależnie, czy mówimy o Oliwierze Wojciechowskim, czy Zlatanie Alomeroviciu. Niemniej w zespole mamy określoną liczbę miejsc i nie każdy może grać. Oczywiście, po końcowym gwizdku każdy jest mądrzejszy i może powiedzieć, że w takim spotkaniu lepiej wyglądałby ten, czy tamten. Prawa obrona? W konkretnych meczach potrzebowaliśmy zawodników, którzy w jednym momencie potrafiliby funkcjonować jako środkowy obrońca, ale który potrafiłby także zrobić przewagę i wziąć udział w budowaniu akcji ofensywnej. Chcę, aby w szatni każdy czuł się ważny, a wartością każdego zespołu jest ławka rezerwowych. Przecież Sacek wcześniej wchodził z ławki rezerwowych. Aurellien teraz wspomógł drużynę z ławki rezerwowych. Runda jesienna udowodniła, jak trudno było nam zastąpić Tarasa, a strategię trzeba dopasować do stanu posiadania. Ja decyzje personalne podejmuję na podstawie merytorycznych przesłanek – zakończył Maciej Stolarczyk.
Szkoleniowiec na koniec postanowił podzielić się opowieścią. – Jest chińska bajka, która nazywa się „klub 99”. Otóż król miał biednego, ale radosnego służacego, pełnego energii, zawsze uśmiechniętego, czego nikt nie był w stanie zrozumieć. Władca zapytał mędrca, skąd u tego służącego owa radość, na co filozof rzekł „On nie jest w klubie 99”. Król zastanawiał się co to znaczy, w odpowiedzi usłyszał „Proszę dać służącemu 99 dukatów z zastrzeżeniem, że nie może się nimi z nikim dzielić” Tak też zrobiono. Służący ucieszył się, zaczął liczyć dukaty, ustawiając je dziesiątkami i zwrócił uwagę, że w jednym rządku brakuje dukata. To go zdenerwowało, w efekcie czego zaczął się denerwować, oskarżać innych o kradzież i zastanawiał się, ile musi pracować, aby tego dukata zarobić. Wrócił na dwór i dalej usługiwał królowi, ale czynił to w inny sposób, gorszy. Był podejrzliwy, opryskliwy. Król niezadowolony z jego usług wyrzucił go ze swojego dworu. I na tym kończy się ta przypowieść, która pokazuje, że czasami nie doceniamy tego, co mamy.
Źródło: Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok